Zoofilia, depresja, terapia

Zoofilia po prostu definiuje Ciebie jako wyrzutka i znowu - nie dzieje się tak bez powodu. Może zabrzmi to absurdalnie, ale... chyba to rozumiem. Nie muszę chodzić z wielkim transparentem, opisującym moje preferencje. To jest moja prywatna sprawa. Co się zaś tyczy prawa, to wystarczyłoby uznanie, że seks ze zwierzęciem nie musi oznaczać znęcania się, a nagrywanie, posiadanie i wysyłanie takich materiałów nie jest nielegalne. Nie potrzebuję zoo małżeństw (to jest zresztą pomysł tak absurdalny, że podaję go tylko jako element komiczny), uznania przez media czy "miesiąca dumy". Stąd moje zniesmaczenie całą akcją "Pride Week" na forum.
 
definiuje Ciebie jako wyrzutka
Wydaje mi się, że wyrzutek to za duże słowo. Każdy, z którym kiedykolwiek miałeś do czynienia ma w głowie coś czego się wstydzi, rzeczy które chciałby zachować dla siebie, nie oznacza to jednak automatycznie że nie może przez to odnaleźć się w towarzystwie zdobywając przyjaciół czy też swoją drugą połówkę.
 
Powrót po krótkiej przerwie.
Obecnie tematy zoo nie zajmują mnie jakoś szczególnie. Ot, są gdzieś z tyłu głowy, raczej nie wybijają się na dalszy plan. Nie powiem, z jednej strony odczuwam duży respekt (chociaż może to dziwne słowo w tym przypadku) w stosunku do osób, które uprawiają seks jedynie ze zwierzętami. Jak sobie teraz o tym myślę, to brzmi to bardzo... odważnie. Na razie jednak taki tryb życia mi nie grozi.
Forum trochę mnie odrzuca, ale też nie zawsze człowiek ma czas i ochotę, żeby się udzielać, więc to chyba normalne. Nadal jednak liczę na ciekawe dyskusje, zwłaszcza na naszym podwórku.
Co się tyczy tego "wyrzutka", to nie uważam, by było to przesadą. W końcu zoofilia nie jest zjawiskiem "normalnym" w naszym społeczeństwie, a jeśli tak, to na własne życzenia oddzielamy się od innych ludzi. Nie jesteśmy lepsi lub gorsi (jeśli uznajemy, że swoimi czynami nie krzywdzimy zwierząt), po prostu inni.
 
Cześć,

temat "trochę" z innej beczki, ale chodzi on za mną od dłuższego czasu. Postanowiłem, przynajmniej na razie, pogadać o tym w polskiej części forum, ponieważ nie operuję angielskim na tyle biegle, by móc swobodnie wypowiadać co bardziej złożone myśli. Przechodząc do sedna.
Różnego rodzaju myśli zoo towarzyszą mi od dawna - co najmniej kilkanaście lat. Nie jest to dla mnie nowy temat, ale też nie mam zbytnio potrzeby, by iść w kierunku realnych przeżyć. Po prostu jest to część mnie, która pojawia się częściej lub rzadziej, w zależności od mojego samopoczucia i innych okoliczności. Problem w tym, że te niecodzienne zainteresowania potrafią mnie trapić, wprowadzać w zły nastrój lub nawet stany depresyjne. Niespecjalnie jestem przekonany, że zoo to coś złego (chociaż to też zależy od konkretnych działań) i dlatego trudno mi się z tego "wyleczyć". Byłem na terapii, ale nie przyniosła ona oczekiwanych rezultatów. Brakuje mi otwartej rozmowy na tematy zoo i to nie na zasadzie wymiany doświadczeń, a raczej przemyśleń, poglądów i samopoczucia - zarówno ludzi, jak i zwierząt.
Co Wy o tym sądzicie? Zapraszam do kulturalnej dyskusji.


Samotność w temacie tabo ci dokuczaa. Poznaj kogoś w realu, otworz temat rozwiej go przegadaj. I żyj z tym normalnie.


Zooofilia to rozwiniecie częstej masturbacji, masturbowales się często?
Osiągnięcie szczytu mogło się przesunąć. Nikomu się krzywda nie dzieje, żyj normalnie.
Poznaj połówkę i wprowadź w temat. Tak wylizać nikt nie potrafi jak psiak. A potem już sama będzie o tym marzyć itp.
Bóg dał Ci umiejętność korzystania z szerszego wachlarzu miłości i przyjmnosci erotycznych a ty je odrzucasz nie rozumiem.
 
Cześć!

Jak tam mija nowy rok? Może macie jakieś postanowienia lub chcecie coś zmienić?
Kilka dni temu stwierdziłem, że chcę spróbować naprostować swoje życie, przynajmniej pod względem emocjonalnym. Nie wiem, jak mi to wyjdzie, ale na razie jestem dobrej myśli. Jeśli chodzi o zoo, to nic się nie zmieniło, czyli nadal mi się podoba i chciałbym się rozwijać w tej dziedzinie, jeśli można to tak określić. Trzymajcie kciuki. Wybaczcie mniejszą aktywność na forum, ale jakoś średnio mam wenę na pisanie.
 
Życzę powodzenia i kontynuacji z sukcesami w dziedzinie zoo, no i wszystkiego najlepszego w Nowym Roku
 
Last edited by a moderator:
Dzień dobry wszystkim po kilku miesiącach przerwy.
Dobiło mnie dzisiaj to forum jak mało co. Ghosting, zjawisko chyba całkiem popularne w sieci. Wstyd przyznać, ale sam mam na koncie takie niemiłe zachowania. Może jednak dopiero teraz, kiedy tak mnie to zabolało, uświadomiłem sobie, że nie należy tak postępować.
Chyba zrobię sobie przerwę od ludzi i nowych znajomości.
 
Wielka szkoda ale zastanowiłbym się nad tym unikaniem ludzi. Ghostowanie było i będzie, dla niektórych to najłatwiejsza droga aby zerwać kontakt ale też bardzo raniąca i egoistyczna.
Forum samo w sobie jest super, ale fakt, zalezy wszystko na co się człowiek nastawia i czego oczekuje. Najlepiej do wszystkich podchodzić z chłodną głową i dystansem, no ale łatwo się mówi a życie i tak wszystko weryfikuje.
Mam nadzieję że u Ciebie będzie wszystko ok i pozostaniesz starym dobrym znanym nam Kombajnistą 🙃

Seb
 
Last edited:
Ghosting jest najgorszy, szczególnie jeśli wcześniej znajomość rozwijała się przyjemnie i nic nie wskazywało na to, że może do niego dojść. Nienawidzę tego.
 
Dzięki, ale ostatnio jest naprawdę słabo. Zwyczajnie przestaję sobie z tym wszystkim radzić, przy czym zoo to akurat najmniejszy problem.
 
Cześć. Wybaczcie "odgrzewanie kotleta", ale coraz gorzej mi z byciem zoo i poważnie zastanawiam się nad podjęciem próby wyjścia z tego - o ile to w ogóle możliwe. Jakoś za bardzo mi to ciąży. Macie może podobne wątpliwości?
 
Cześć. Wybaczcie "odgrzewanie kotleta", ale coraz gorzej mi z byciem zoo i poważnie zastanawiam się nad podjęciem próby wyjścia z tego - o ile to w ogóle możliwe. Jakoś za bardzo mi to ciąży. Macie może podobne wątpliwości?
A zoo jest przyczyną czy skutkiem? Z nawykami to jak z alkoholem, ludzie piją bo nie radzą sobie z rzeczywistością a potem piją bo nie mogą przestać i nie radzą sobie rzeczywistością. Wtedy idą na kurację, nauczą się przestać pić, ale problemy z rzeczywistością ciągle są więc wracają do picia.
 
A zoo jest przyczyną czy skutkiem? Z nawykami to jak z alkoholem, ludzie piją bo nie radzą sobie z rzeczywistością a potem piją bo nie mogą przestać i nie radzą sobie rzeczywistością. Wtedy idą na kurację, nauczą się przestać pić, ale problemy z rzeczywistością ciągle są więc wracają do picia.

To jest chyba kluczowe pytanie tutaj. W sensie: czy skłonności zoofilskie są u Ciebie czymś wynikającym z Twojej natury i konstrukcji psychicznej, czy pojawiły się u Ciebie wtórnie, np. w wyniku jakiegoś traumatycznego doświadczenia w przeszłości. Moim zdaniem, to jest coś, co powinieneś przepracować z terapeutą, bo może się okazać, że głęboko w Twojej podświadomości tkwią jakieś wyparte złe wspomnienia, o których nie masz pojęcia, a rzutują na Twoje życie seksualne i fetysze. Wtedy cała depresja i poczucie winy, ale też i fascynacja zwierzętami mogłyby wynikać właśnie z tego, a przepracowanie doświadczeń z przeszłości mogłoby spowodować, że uporałbyś się z depresją, a równocześnie zniknęłyby zoofilskie skłonności.
Natomiast jeśli pociąg do zwierząt jest po prostu, nazwijmy to, Twoją orientacją seksualną, to depresja najpewniej wynika z poczucia winy, odrzucenia i ogólnego braku akceptacji czy nawet choćby tolerancji społecznej. Cały świat mówi Ci, że to, co robisz, jest złe - trudno żyć normalnie z takim obciążeniem psychicznym.
 
"Czas ucieka, wieczność czeka"
Trochę już się pogubiłem, jak to ze mną jest. Nic nie działam w temacie zoo (no, poza bytnością tutaj), głównie z powodu wyrzutów sumienia. Wiele się dzieje w mojej głowie i nie wiem, skąd wzięło się zoo, chociaż dużo o tym myślałem. W dodatku trudno o bliską osobę, z którą mógłbym porozmawiać na ten temat. Chyba wykracza to poza moją zdolność pojmowania rzeczy. Jak mam komuś wyjaśnić, że mi się to podoba? Nie mogę się też zgodzić z traktowaniem zoo jak "krzywdzenia zwierząt". Szczerze wierzę, że są osoby, które potrafią zbudować romantyczną relację ze zwierzęciem i nigdy nie zrobią mu krzywdy. Sam, przynajmniej na tym etapie, nie jestem w stanie dojść do tego etapu, tj. wyjść poza popęd, fizyczne przyciąganie. Jednak to nie jest dla mnie ranienie żywej, świadomej istoty. W końcu samo środowisko, a przynajmniej osoby na tym forum, mocno zwalczają stosowanie przemocy w jakiejkowiek formie. Są pewne... standardy. Chociaż może to tylko próba uspokojenia własnego sumienia?
 
Oczywiście życzę ci jak najlepiej, ale czujesz się z zoo bo cię ciągnie do tego, oglądasz porno zoo, a nic nie zrobiłeś? Szukasz romantycznego związku ze zwierzęciem? O jakie krzywdzenie chodzi? Pewno, że miło jest mieć bliską osobę, rozumującą podobnie, ale i w tym rozumieniu może być tylko fantazjowanie, niekoniecznie czyny. Jak się już spotka tą osobę o otwartym umyśle to albo ona nagina nas do swoich pomysłów, albo my coś jej sugerujemy, żeby osiągnąć cel. Nie każdy związek musi być romantyczny. A społeczeństwo co ma do tego, potępia zoofilię, jednak nie przeszkadza nikomu chodzenie w skórzanych butach, kurtkach czy futrach. Jak wielu ludzi poluje.
 
"Czas ucieka, wieczność czeka"
Trochę już się pogubiłem, jak to ze mną jest. Nic nie działam w temacie zoo (no, poza bytnością tutaj), głównie z powodu wyrzutów sumienia. Wiele się dzieje w mojej głowie i nie wiem, skąd wzięło się zoo, chociaż dużo o tym myślałem. W dodatku trudno o bliską osobę, z którą mógłbym porozmawiać na ten temat. Chyba wykracza to poza moją zdolność pojmowania rzeczy. Jak mam komuś wyjaśnić, że mi się to podoba? Nie mogę się też zgodzić z traktowaniem zoo jak "krzywdzenia zwierząt". Szczerze wierzę, że są osoby, które potrafią zbudować romantyczną relację ze zwierzęciem i nigdy nie zrobią mu krzywdy. Sam, przynajmniej na tym etapie, nie jestem w stanie dojść do tego etapu, tj. wyjść poza popęd, fizyczne przyciąganie. Jednak to nie jest dla mnie ranienie żywej, świadomej istoty. W końcu samo środowisko, a przynajmniej osoby na tym forum, mocno zwalczają stosowanie przemocy w jakiejkowiek formie. Są pewne... standardy. Chociaż może to tylko próba uspokojenia własnego sumienia?
Po pierwsze wygląda na to że masz problemy z samoakceptacją i budowaniem relacji. Naszym skromnym zdaniem powinieneś pójść do dobrego seksuologa np Harmonia. Postaraj się wyjść poza swoją strefę komfortu. Proces wychodzenia to sporo wyrzeczeń bo twój mózg przyzwyczaił się do wyrzutów dopaminy kiedy widzisz stosunek czy zwierzę które może być popędliwe. To się uruchamia na zasadzie automatu. Zmiana oznacza otworzenie się na zbudowanie nowego systemu opierającego sie na skierowaniu twojego popędu na coś innego. To jest do zrobienia bo zwyczajnie nasz mózg szybko się nudzi. Jest leniwy i chce też łatwym sposobem więcej i więcej dopaminy. Zatem w pewnym momencie nie wystarcza już samo patrzenie chcesz nowych bodźców. Możesz to wykorzystać i zbudować bodźce w innej sferze. Powoli naucz się małymi krokami przyciągać fizyczną czegoś innego. Nie każe ci wmawiać sobie że coś Cię pociąga ale może jest coś co też Cię pociąga . Wtedy możesz przenieść większą uwagę właśnie a tą rzecz. To jest klucz. Z czasem zobaczysz że owszem zoo jest fajne ale to np sex z dwiema kobietami jest równie fajny. A ze swojej praktyki dodam że nie ma nic fajniejszego niż prawdziwa relacja z osobą równie popędliwą zboczoną która jest przy tym inteligentna i uległa. To w pewnym sensie ideał i chyba dlatego większość.
 
Last edited by a moderator:
Back
Top