Zoofilia, depresja, terapia

Kombajnista

Neighborhood Watcher
Staff member
Cześć,

temat "trochę" z innej beczki, ale chodzi on za mną od dłuższego czasu. Postanowiłem, przynajmniej na razie, pogadać o tym w polskiej części forum, ponieważ nie operuję angielskim na tyle biegle, by móc swobodnie wypowiadać co bardziej złożone myśli. Przechodząc do sedna.
Różnego rodzaju myśli zoo towarzyszą mi od dawna - co najmniej kilkanaście lat. Nie jest to dla mnie nowy temat, ale też nie mam zbytnio potrzeby, by iść w kierunku realnych przeżyć. Po prostu jest to część mnie, która pojawia się częściej lub rzadziej, w zależności od mojego samopoczucia i innych okoliczności. Problem w tym, że te niecodzienne zainteresowania potrafią mnie trapić, wprowadzać w zły nastrój lub nawet stany depresyjne. Niespecjalnie jestem przekonany, że zoo to coś złego (chociaż to też zależy od konkretnych działań) i dlatego trudno mi się z tego "wyleczyć". Byłem na terapii, ale nie przyniosła ona oczekiwanych rezultatów. Brakuje mi otwartej rozmowy na tematy zoo i to nie na zasadzie wymiany doświadczeń, a raczej przemyśleń, poglądów i samopoczucia - zarówno ludzi, jak i zwierząt.
Co Wy o tym sądzicie? Zapraszam do kulturalnej dyskusji.
 
Cześć,

temat "trochę" z innej beczki, ale chodzi on za mną od dłuższego czasu. Postanowiłem, przynajmniej na razie, pogadać o tym w polskiej części forum, ponieważ nie operuję angielskim na tyle biegle, by móc swobodnie wypowiadać co bardziej złożone myśli. Przechodząc do sedna.
Różnego rodzaju myśli zoo towarzyszą mi od dawna - co najmniej kilkanaście lat. Nie jest to dla mnie nowy temat, ale też nie mam zbytnio potrzeby, by iść w kierunku realnych przeżyć. Po prostu jest to część mnie, która pojawia się częściej lub rzadziej, w zależności od mojego samopoczucia i innych okoliczności. Problem w tym, że te niecodzienne zainteresowania potrafią mnie trapić, wprowadzać w zły nastrój lub nawet stany depresyjne. Niespecjalnie jestem przekonany, że zoo to coś złego (chociaż to też zależy od konkretnych działań) i dlatego trudno mi się z tego "wyleczyć". Byłem na terapii, ale nie przyniosła ona oczekiwanych rezultatów. Brakuje mi otwartej rozmowy na tematy zoo i to nie na zasadzie wymiany doświadczeń, a raczej przemyśleń, poglądów i samopoczucia - zarówno ludzi, jak i zwierząt.
Co Wy o tym sądzicie? Zapraszam do kulturalnej dyskusji.
Typowe poczucie winy które bierze się ze zderzenia tego co jest a tego co być powinno.
 
Zoofilia jest tematem tabu, który jest bardzo negatywnie postrzegany przez społeczeństwo. Ludzi, którzy interesują się seksem ze zwierzętami, postrzega się jako zboczeńców, zwyrodnialców, degeneratów o nienaturalnych, wręcz złych skłonnościach. Jeśli żyjesz w społeczeństwie, które tak przedstawia Twoje zainteresowania, siłą rzeczy te opinie mogą przekładać się Twoją samoocenę i poczucie, że jesteś gorszy, że zasługujesz na pogardę. A od tego już krok do depresji.

Wydaje mi się, że przede wszystkim musisz to sobie sam poukładać, uporządkować w głowie. Na początek zadaj sobie pytanie: czy jest to tylko fetysz, który podnieca mnie, kiedy oglądam go albo o nim słyszę / czytam, czy chciałbym spróbować go w realu? Często jest tak, że ludzi podniecają różne perwersyjne formy seksu i fantazje erotyczne, ale nie chcieliby ich urzeczywistnić - chodzi bardziej o voyeryzm i podniecenie związane z tabu, niż własne prawdziwe skłonności.
Druga sprawa to wątpliwości wokół zoofilii związane z tym, czy zwierzę można uznać za partnera na tyle świadomego, żeby można było mówić o dobrowolnym współżyciu. O ile w sytuacji, kiedy np. aktywny pies czy knur entuzjastycznie kryje kobietę (albo mężczyznę), sprawa wydaje się oczywista, o tyle wiele innych form może być uznanych za przymuszanie, żeby nie powiedzieć gwałt - a co za tym idzie wiążą się z wyrządzaniem zwierzętom krzywdy, co jest niedopuszczalne. To też jest rzecz, którą musisz uwzględnić w swoich rozważaniach.

Wizyta u seksuologa, nawet bardziej niż u zwykłego terapeuty, byłaby na pewno pomocna. Chodzi o to, żebyś uporządkował to sobie wszystko i żeby ani Tobie, ani żadnemu zwierzęciu nie działa się krzywda.
 
Depresja to dość powszechna choroba. Przeważnie jest spowodowana długotrwałym stresem. Ja odkąd zmieniłem pracę czuje sie o wiele lepiej. Ważne jest zlokalizowanie przyczyny
 
Akurat praca to jedna z tych rzeczy, które utrzymują mnie na powierzchni, chociaż ostatnio czuję się lepiej, jeśli chodzi o zoo.
 
To dobrze jedni będą się leczyć z swoich zainteresowań a drugi je zaakceptuje, a jak to zawsze jest z tematami taboo i powszechnie przyjętymi wzorcami zachowań często dochodzi do tego że ma człowiek poczucie że coś jest z nim nie tak a jak do tego dochodzi kodeks karny to już w ogóle ma się poczucie winy
 
W kontekście zoo nigdy nie miałem odczuć depresyjnych, bardziej wewnętrznej złość, którą na różne sposoby staram się rozładować. Napewno jestem spokojniejszy od momentu w którym przestałem negować tą część siebie, poprostu jest stabilnie, to bym właśnie polecał, bazując na swoich doświadczeniach. Próby chowania odcinania danych odczuć powodowały jedynie powrót znacznie silniejszych i natarczywych emocji. Dużo zdrówka wszystkim.
 
Sugerowanie choremu na depresje że to społeczeństwo jest winne jest najłatwiejsze ale często nietrafne.
Trudno mi sobie wyobrazić sytuację, kiedy dojrzała osoba ze stabilną psychiką z ciekawości da się pokryć psu a następnie popada w depresję bo "zły świat nienawidzi zboczeńców".. chyba że jest bardzo religijna.

Gro zoofilów doświadczyło swojego pierwszego razu ze zwierzęciem w bardzo wczesnym wieku, samo to jest często źródłem ich problemów psychicznych oraz problemów z kontaktami z innymi ludźmi. Wczesne rozbudzenie seksualne wynikłe z narażenia na nieodpowiednie treści jak pornografia, albo z nerwicy będącej następstwem patologicznych oddziaływań jak skłóceni rodzice, przemoc w rodzinie czy w kontaktach z rówieśnikami. Wielu nie odnajduje się z ludźmi i ciągnie ich do zwierząt bo z nimi mogą być w pełni. Dlaczego nie radzą sobie z ludźmi? - tu jest droga do źródła ich problemów. Frustracja niemożnością zaspokojenia swojego popędu (większość nie ma własnego pupila) powoduje również nerwicę i stany depresyjne. Jak i notoryczne oczernianie społeczeństwa za własne problemy.
 
Sugerowanie choremu na depresje że to społeczeństwo jest winne jest najłatwiejsze ale często nietrafne.
Trudno mi sobie wyobrazić sytuację, kiedy dojrzała osoba ze stabilną psychiką z ciekawości da się pokryć psu a następnie popada w depresję bo "zły świat nienawidzi zboczeńców".. chyba że jest bardzo religijna.
Nie chodzi o to, że "społeczeństwo jest winne". Chodzi o to, że jesteśmy, nomen omen, zwierzętami społecznymi i opinie otoczenia na nasz temat mają wpływ na nasze samopoczucie i samoocenę, czy nam się to podoba, czy nie. Wszyscy boimy się ostracyzmu, wykluczenia poza nawias społeczny - przyczyny mogą być różne: poglądy, preferencje seksualne, religia... W kontekście psychologicznym to, czy taka opinia na temat danej osoby obiektywnie jest jakkolwiek uzasadniona, to jest inny temat od tego, czy ta osoba wierzy w to, co się o niej mówi i jak się z tym czuje.
 
Temat tyczy zoofilii, staram się nakreślić faktyczne przyczyny zwiększonej częstotliwości depresji u takich osób, negatywne opinie otoczenia tyczą każdego, szczególnie w obecnych czasach kiedy opcje polityczne stały się tak skrajne że ludzie gotów są siebie pozabijać, rodzice z dziećmi są skłóceni, większość rozmów w sieci polega teraz na "oraniu przeciwnika" krótkimi zdaniami i memami, a dyskusja kończy się kłótnią, to że ktoś lubi jak go kryje pies wydaje się ginąć w natłoku dzisiejszej codziennej patologii.
 
Cieszę się, że temat ruszył z miejsca. Postaram się rzucić trochę więcej światła na mój problem.
Spotkania z seksuologiem/psychologiem niespecjalnie mi pomagają. Z jednej strony nie uważam, by kontakty seksualne ze zwierzętami były z natury złe, a z drugiej czuję się zagubiony. To temat tabu o którym raczej nie rozmawia się z ludźmi, nawet tymi zaufanymi. Nie chcę krzywdzić zwierząt, a powszechnej świadomości to właśnie robią zoofile.
 
To znaczy, że mówiłeś im? Ciekawi mnie jaka była ich reakcja, co sądzą dzisiejsi seksulolodzy i psycholodzy o zoofilii.
 
Myślę, że nie będziesz zaskoczony, jeśli powiem, że nie aprobują takich praktyk i nie byłem w stanie ich przekonać do zmiany zdania. Ogólnie starali się poznać przyczynę takich zachowań.
 
Bez sensu, nie ma szczególnej przyczyny, człowiek i psiak są kompatybilni seksualnie i tyle, po prostu nie każdy ma blokadę albo zaczął bardzo wcześnie, o czym pisałem wyżej. Widziałem materiał na kanale typu Discavery o mieścinie w Afryce w której mali chłopcy spółkują z osłami i to jest tam kulturowa norma. Chociaż to czy takie unormowanie zoofilii jest korzystne dla społeczeństwa (psychiki ludzi) czy nie to jest sprawa dyskusyjna oczywiście.
 
Koronny argument to "ale to są dwa różne gatunki i tak nie można", no i standardowo "nie komunikujecie się między sobą na tym samym poziomie".
 
Skoro jak są różne gatunki to nie można, to znaczy że przyjaźnić się też nie można by.. A komunikacje niektórzy mają lepszą ze swoim zwierzęcym towarzyszem niż z własną matką.
Po prostu ich nie uczą jak postępować w takich przypadkach. Może najlepiej przemilczeć ten aspekt w ogóle i liczyć na jakąś terapię ogólną.
 
To wszystko zależy od ciebie czy chcesz z tego zrezygnować czy nie. Moim zdaniem nikt nie powinien interesować się kto z kim kopuluje w łóżku, dopóki nikomu nie dzieje się krzywda. To czemu nie ? Skoro obaj czerpiecie z tego przyjemność to miałbyś rezygnować bo większości się to nie podoba? a uj ich to.. twoje życie.

EDIT*
Życie normalne jest nudne..


Cieszę się, że temat ruszył z miejsca. Postaram się rzucić trochę więcej światła na mój problem.
Spotkania z seksuologiem/psychologiem niespecjalnie mi pomagają. Z jednej strony nie uważam, by kontakty seksualne ze zwierzętami były z natury złe, a z drugiej czuję się zagubiony. To temat tabu o którym raczej nie rozmawia się z ludźmi, nawet tymi zaufanymi. Nie chcę krzywdzić zwierząt, a powszechnej świadomości to właśnie robią zoofile.
Dlaczego miałyby być, tylko dlatego że większość ludzi tak uważa? Dopóki zwierzę nie jest zmuszane (bo logiczne że jest to już gwałt) tym bardziej jeżeli jest krzywdzone.

Kiedy ty masz wyrzuty sumienia że zrobił byś dobrze zwierzakowi, a podwórko obok, pies który jest bity, boi się albo jest 24/7 na smyczy w zimie bez budy. I kto jest tu bardziej potworem :)

Ludzie to skurwysyny, co ich obchodzi z kim to robisz. I tak wszyscy umrzemy, nikt nie będzie nas pamiętać. Co nie?
 
Last edited:
To zależy czy nikt nie będzie nas pamiętać. Zależy jak umrzemy. Ale wracając do tematu. Miałem podobne przejścia. Też była fascynacja tematem ,która przerodziła się w obsesję która prowadziła mnie do depresji. Można powiedzieć że byłem na równi pochyłej. Przełom nastąpił kiedy spróbowałem tego na własnej skórze i poznałem kobietę z którą mogłem zgłębiać ten temat bez obaw o to co sobie pomyśli ona albo zwierzęta z którymi to robiliśmy.
 
Dziękuję za kolejne głosy.
Muszę przyznać, że ostatnio mam jakiś gorszy okres i to pomimo (pewnych) sukcesów w innych dziedzinach. Nie wiem, czy nie spróbować z terapią albo po prostu wrócić do brania leków, chociaż mają one efekty uboczne. Jestem zniechęcony, żyję z dnia na dzień. Może nawet chciałbym mieć zwierzaka, ale praca mi na to nie pozwala. Już powoli nie wiem, co robić.
 
Dziękuję za kolejne głosy.
Muszę przyznać, że ostatnio mam jakiś gorszy okres i to pomimo (pewnych) sukcesów w innych dziedzinach. Nie wiem, czy nie spróbować z terapią albo po prostu wrócić do brania leków, chociaż mają one efekty uboczne. Jestem zniechęcony, żyję z dnia na dzień. Może nawet chciałbym mieć zwierzaka, ale praca mi na to nie pozwala. Już powoli nie wiem, co robić.
Trzymaj się drogi kolego,
Nigdy nie miałem depresji ale w wieku kole lat 15 -17 przeżywałem ciężkie jazdy w bani. Stany lękowe, utratę radości z czegokolwiek, odczuwanie pustki i bezsensu życia... cóż trudny okres dorastania. Wiem, że to nie to samo co prawdziwa depresja dlatego tym bardziej Ci współczuję. Jeśli chcesz zawsze możesz do mnie napisać PM. Nie będę bywał tu często ale jakoś się złapiemy

Pozdrawiam serdecznie
 
Minęło trochę czasu, dlatego warto zaktualizować wątek.
Od kilku dni czuję się o wiele lepiej. Domyślam się, że jest to spowodowane nawiązaniem kontaktu z osobą, która podziela moje zainteresowania. Dzięki temu nie mam już takich obaw i niskiej samooceny. Może nawet będę mógł rozwinąć skrzydła.
 
Taak, posiadanie wsparcia i kogoś kto "jedzie na tym samym wózku" zdecydowanie pomaga. Gorzej jak człowiek siedzi w tym sam. Trzeba to przerobić samemu ze sobą a to zajmuje trochę czasu. Osobiście nauczyłem się z automatu odrzucać ludzi i ograniczać kontakt z tymi, którzy są ograniczeni i nie mają szerszego spojrzenia na rzeczywistość.
Na szczęście nigdy nie miałem problemów lub moralnych rozterek zwiazanych ze swoimi fantazjami. Ba, uważam nawet że może i dobrze że takowe są bo dzięki nim mam imspirację do twórczości przeróżnych. Poniekąd z racji tej parafilii zawsze jakieś zajęcie. Ostatnio poza grafiką naszła mnie chęć na rzeźbienie w tej tematyce. Wniosek z tego że to co większość ludzi uważa za złe, nie musi być złe w naszym przekonaniu i zgodnie z naszym sumieniem. I może tą niby "złą" rzecz przetopić w coś mega pozytywnego :)
 
Minęło trochę czasu, dlatego warto zaktualizować wątek.
Od kilku dni czuję się o wiele lepiej. Domyślam się, że jest to spowodowane nawiązaniem kontaktu z osobą, która podziela moje zainteresowania. Dzięki temu nie mam już takich obaw i niskiej samooceny. Może nawet będę mógł rozwinąć skrzydła.
Popatrz na tym forum ile masz osób o takich samych zainteresowaniach jak Twoje a poza tym akceptujących te zainteresowania. Wiedz, że akceptują również inne osoby w tym Ciebie, o ile tylko nie krzywdzisz tych kochanych istot, głowa do góry, jesteś OK, jesteśmy z Tobą.

Założę się, że z tych co przychodzą na jazdy konne do publicznych stajni, tak z 90% czuje miłość do zwierząt ale blokują w sobie możliwość uświadomienia sobie tego. Mnie czytanie tych postów pomaga, wiem już, że nie jestem jedynym który tak czuje
 
Popatrz na tym forum ile masz osób o takich samych zainteresowaniach jak Twoje a poza tym akceptujących te zainteresowania. Wiedz, że akceptują również inne osoby w tym Ciebie, o ile tylko nie krzywdzisz tych kochanych istot, głowa do góry, jesteś OK, jesteśmy z Tobą.

Założę się, że z tych co przychodzą na jazdy konne do publicznych stajni, tak z 90% czuje miłość do zwierząt ale blokują w sobie możliwość uświadomienia sobie tego. Mnie czytanie tych postów pomaga, wiem już, że nie jestem jedynym który tak czuje
Zgadza się chodziłem po publicznych stajniach i jakoś większość facetów wolała klacze i znimi lepiej się dogadywała a 15 letnie koniary nie umieją w sobie tumić tego że najechtniej by obciagnełi swojemu słodziutkiemu konikowi często sam w ramach wolontariatu czy za kasę dawałem koniom jeść i zamykałem stajnie więc byłem potem sam to znaczy z napalony mi klaczami 😁😁. Co do nie moralności zoo oczywiście że nie ma w tym nic złego o ile dwie storny są zadowolone i nie dochodzi do nadużyć typu związania żeby nie uciekła, przemoc itp jeśli dwie storny chcą tego i są zadowolone to jest no nawet piękne bym powiedział że dwa różne od siebie gatunki na dodatek jak koń no to roślinożerny nawiązują taka bliska relacja że nawet kontakty seksualne są i zadowalają i wypełniają dwie storny miłość jest piękna i nie ważne czy koń do konia czy człowiek do konia czy pies do kozy xdd . Nie jest to wynaturzenie bo tak jak wspomniałem seks i relacje między gatunkowe nie występuje tylko u ludzi sam byłem świadkiem jak koziołek próbował puknąć krowę jak ta się położyła więc jak najbardziej to występuje i nie ma nic w tym złego taka nagonka jest i powszechnie zoofil ma wydzwięk jak pedofil dlatego bo w średniowieczu był taki problem z tym że ludzie tak chętnie uprawiali seks z zwoerztami że "Panom" się to nie bardzo spodobało bo zamiast rozmnażać podwładnych a wiadomo im więcej ludzi tym więcej będą pracować to zamiast się rozmnażać to ruchali się z końmi owcami kozami psami co tam było tylko więc zrobiono kościelna nagonkę że to grzech śmiertelny i krucjaty normlane robili czytałem kiedyś że np laska oddała się osiołkowi i dla przykładu zabili ją i tego osła i stąd się do wzięło i zakorzeniło w ludziach że zoofil to coś złego a pragnę przypomnieć że w starożytności nie robił nikt z tym problemu i nawet sobie na orgie zwierzęta przyprowadzali i było zajebscie a teraz nie i chuj
 
Last edited:
Cieszę się, że temat ruszył z miejsca. Postaram się rzucić trochę więcej światła na mój problem.
Spotkania z seksuologiem/psychologiem niespecjalnie mi pomagają. Z jednej strony nie uważam, by kontakty seksualne ze zwierzętami były z natury złe, a z drugiej czuję się zagubiony. To temat tabu o którym raczej nie rozmawia się z ludźmi, nawet tymi zaufanymi. Nie chcę krzywdzić zwierząt, a powszechnej świadomości to właśnie robią zoofile.
Jestem pewny, że Ci się poprawi gdy w końcu dasz sobie prawo do bycia sobą takim jakim jesteś, wiesz, że nie krzywdzisz, bo TYLKO (a właściwie AŻ) kochasz te istoty nie-człowiecze, jesteś pod tym względem WYJĄTKOWY, mamy coś (ja też taki jestem) czego inni nie mają. Jak chcesz to możemy się spotkać, daj znać co o tym myślisz.
Biedni są Ci co blokują to w sobie, duuuużo tracą, sam przez to przeszedłem, tzn. w końcu zdałem sobie sprawę jakie mam możliwości i jak wspaniale mogę się czuć przy konikach
 
było zajebscie a teraz nie i chuj
Że niby co? Ludzie przestali płodzić dzieci bo parzyli się ze zwierzętami, więc kościół przeprowadził krucjatę przeciwko zoofilom? Skąd bierzecie takie bzdury. Udokumentowanych rozpraw ze średniowiecza ze skazaniem za obcowanie ze zwierzęciem jest bardzo niewiele. A w poszczególnych księstwach zwyczaje znacznie się różniły. Przytaczając wybrane pisma kościelne można łatwo "dowodzić", że kościół próbował restrykcyjnie regulować życie seksualne, ale nijak miało się to do codziennego życia chłopów czy szlachty.
Ciekawi mnie, czy na poważnie sądzisz, że w starożytności było lepiej niż w średniowieczu (pomijając pierwsze wieki "ciemne"), gdzie ojciec mógł zabić nastoletniego syna z dowolnego powodu, a synonimem wolności było prawo do posiadania niewolnika. Faktycznie było zajebiście dla tych, którzy pasożytowali na ciężkiej pracy ludzi którym było mniej zajebiście, którym to orgie ze zwierzętami nie przychodziły do głowy.
Przypominam też, że główny czynnik upadku Rzymu to była degeneracja społeczeństwa i odrzucenie moralnych zasad. W ciągłym narzekaniu i pluciu na kulturę nawet przez myśl nie przeszło wam, że być może normalizacja zoofilii nie jest społecznie korzystna, i powinna pozostać w sferze tabu. Ja byłbym bardziej ostrożny w tej kwestii.
 
Ciebie wychowano tak że uwarzarz że to tabu bo w naszej cywilizacji jest ale subiektywnie uwarzem że nie potrzebnie i powiedziałem że w starożytności czy średniowieczu było lepiej tylko powiedziałem że w starożytności pod względem zoofili było lepiej niż w średniowieczu i teraz czy zoofila jest społecznie korzystna nie bardzo ale czy to coś złego bo coś nie jest korzystne dla społeczeństwa jest źle dla niego ale w ogóle nie koniecznie co do upadku Rzymu to Rzym upadł bo doszedł do momentu w którym był najsilniejszy na świecie a zawsze takie mocarstwa kiedyś upadną upadł Rzym kiedyś upadnie Ameryka I Chiny to jest niczym parabola raz na wozie raz pod wozem upadl bo od bogactwa zaczęli już świrować
 
Przypominam też, że główny czynnik upadku Rzymu to była degeneracja społeczeństwa i odrzucenie moralnych zasad. W ciągłym narzekaniu i pluciu na kulturę nawet przez myśl nie przeszło wam, że być może normalizacja zoofilii nie jest społecznie korzystna, i powinna pozostać w sferze tabu. Ja byłbym bardziej ostrożny w tej kwestii.
Oczywiście, że się nad tym zastanawiam i w sumie nie uważam, by "wychodzenie z szafy" było dobrym pomysłem - zarówno dla samych zainteresowanych, jak i reszty społeczeństwa. Nie mogę udawać, że moje zainteresowania seksualne są w spektrum tego, co nauka i obyczaj nazywają normą. Nie są i dobrze mi z tym. Nie potrzebuję aprobaty z zewnątrz, a raczej wewnętrznego przeświadczenia, że nie robię nikomu krzywdy.
 
bogactwa zaczęli już świrować

Mnie nie wychowano tak bym uważał że zoo musi być tabu, a to że wychowałem się w społeczeństwie w którym zoo to tabu nie znaczy że jest to powód dlaczego uważam że powinien pozostać tabu.
Zaprzeczasz sam sobie, przyznając że zoo nie jest korzystne społecznie jednocześnie twierdząc że nie powinno być ono tabu, albo nie wiesz co piszesz albo chcesz by społeczeństwo cierpiało niekorzyść.
Przyznajesz, że w Rzymie zaczęli świrować, nie ma w moim argumencie znaczenia czy to od bogactwa czy od potęgi czy innego powodu. Mnie o sam fakt chodzi, dzisiaj Zachód również postradał wszelkie hamulce i również chyli się ku upadkowi a ty dokładasz do tego swoją cegiełkę.
 
a raczej wewnętrznego przeświadczenia, że nie robię nikomu krzywdy.
Państwo chroniąc społeczeństwo przed zgorszeniem powinno jednocześnie wyjść na przeciw również drugiej stronie, dając dojrzałym ludziom o nienormalnych preferencjach ochronę prawną;
np. za ujawnienie publicznie, że ktoś obcuje z psem, a ten ktoś sobie nie życzy ujawnienia, powinna być kara wieloletniego więzienia, bowiem taka osoba niszczy drugiej osobie życie.

Kiedyś takie rzeczy regulował honor i kodeks, osoba obrażona żądała satysfakcji poprzez pojedynek. Dzisiaj to by nie zadziałało, chociaż kto wie.
 
Back
Top