Honey Bunny
Tourist
Chciałam się pochwalić historią, która przytrafiła się mnie i mojej koleżance podczas niedawnego długiego weekendu, ale zobaczyłam, że po długim czasie niezaglądania tutaj coś zablokowało moje stare konto ?
Jest to historia z dedykacją dla wszystkich niewiedzących jak zacząć temat z drugą osobą. Czasami wystarczy przypadek, powiedzenie tego wprost i można się (miło) zaskoczyć.
Wszystko wydarzyło się w niedzielę, kiedy skorzystałam z zaproszenia koleżanki i wpadłam do niej na taki mały babski chill. No, wiecie o co mi chodzi, prawda? Muzyka + serial + trochę % + ploteczki
Żal byłoby z takiego zaproszenie nie skorzystać, tym bardziej, że miałyśmy cały dom tylko dla siebie (a prawie cały czas siedziałyśmy u niej w pokoju hahaha), bo jej rodzice wyjechali na długi weekend nad morze.
Było trochę piwa, później koleżanka zaproponowała dokończenie zaczętej butelki wina i tak jakoś przypadkiem wymsknęło mi się, że kiedyś, gdzieś w internecie widziałam filmik, na którym pani z psem... (Chociaż powinnam raczej powiedzieć pies z panią haha) Dopiero po paru sekundach dotarło do mnie, co powiedziałam i jak się prawdopodobnie wygłupiłam. Już zaczęłam zmieniać temat i udawać, że niczego takiego nie powiedziałam, gdy nagle koleżanka podłapała temat filmiku. Chwilę później na jej telefonie oglądałyśmy podobne filmiki ?
Gdybyśmy skończyły w tamtym momencie, to i tak byłoby super. W końcu znalezienie osoby, z którą można swobodnie na te tematy pogadać jest już samo w sobie świetne. My natomiast wpadłyśmy na jeszcze "lepszy" pomysł, a przynajmniej tak nam się wtedy wydawało. Koleżanka ma psa (paroletni kundel, chociaż koleżanka woli termin: "pies wielorasowy", wielkości labradora, ale z bardziej wilczym pyskiem) i któraś z nas (nie pamiętam która) wpadła na pomysł, żeby zobaczyć, jak dużego on ma. Nie poszło nam chyba najlepiej - nie chciał cały "wyjść". Później pojawił się pomysł, aby nas polizał. Koleżanka trochę się wahała, więc ja zgłosiłam się na ochotniczkę. Jednak żadnego lizania nie było, skoczyło się na wąchaniu. Chyba wtedy koleżanka zaproponowała, abym "pozwoliła na coś więcej" Miśkowi, albo chociaż tego spróbowała. Odpowiedziałam jej, że teraz to chyba jej kolej ? Trwało to dłuższą chwilę, robiła kilka podejść, aż w końcu się zdecydowała!!!!!!
Uklękła przy łóżku, zsunęła szorty, podciągnęła trochę bluzkę, oparła się łokciami o łóżko i zawołała psa. Chyba była w jego typie, bo zaczął okazywać większe zainteresowanie niż do tej pory. Zaczął ją wąchać, chyba nawet ją polizał, bo w pewnym momencie koleżanka wyraźnie drgnęła, a później wskoczył na nią przednimi łapami. W tym momencie muszę się do czegoś przyznać, nie wie o tym nawet moja koleżanka. Pies stanął o "krok" za daleko od niej i jej "nie sięgał", więc go trochę popchnęłam ?, aby się trochę do niej przysunął, i wiecie... dalej już jakoś samo poszło.
Nie będę wchodziła w szczegóły, ale po całej "akcji", która nie trwała długo (chociaż nasłuchałam się wielu głośnych wezwań Boga ?) i po przejściu "złączenia" trwającego, na szczęście, kilkanaście minut, wreszcie udało mi się zobaczyć jego sprzęt ? Powiem wprost - był ogromny. Nie wiem gdzie on to chowa, ani jak i gdzie koleżanka to zmieściła, ale to było co najmniej ze 20 cm zakończone zgrubieniem wielkości cytryny.
Na koniec było błyskawiczne sprzątanie, żeby wyrobić się przed powrotem jej rodziców i równie szybki powrót do domu ?
Jest to historia z dedykacją dla wszystkich niewiedzących jak zacząć temat z drugą osobą. Czasami wystarczy przypadek, powiedzenie tego wprost i można się (miło) zaskoczyć.
Wszystko wydarzyło się w niedzielę, kiedy skorzystałam z zaproszenia koleżanki i wpadłam do niej na taki mały babski chill. No, wiecie o co mi chodzi, prawda? Muzyka + serial + trochę % + ploteczki
Było trochę piwa, później koleżanka zaproponowała dokończenie zaczętej butelki wina i tak jakoś przypadkiem wymsknęło mi się, że kiedyś, gdzieś w internecie widziałam filmik, na którym pani z psem... (Chociaż powinnam raczej powiedzieć pies z panią haha) Dopiero po paru sekundach dotarło do mnie, co powiedziałam i jak się prawdopodobnie wygłupiłam. Już zaczęłam zmieniać temat i udawać, że niczego takiego nie powiedziałam, gdy nagle koleżanka podłapała temat filmiku. Chwilę później na jej telefonie oglądałyśmy podobne filmiki ?
Gdybyśmy skończyły w tamtym momencie, to i tak byłoby super. W końcu znalezienie osoby, z którą można swobodnie na te tematy pogadać jest już samo w sobie świetne. My natomiast wpadłyśmy na jeszcze "lepszy" pomysł, a przynajmniej tak nam się wtedy wydawało. Koleżanka ma psa (paroletni kundel, chociaż koleżanka woli termin: "pies wielorasowy", wielkości labradora, ale z bardziej wilczym pyskiem) i któraś z nas (nie pamiętam która) wpadła na pomysł, żeby zobaczyć, jak dużego on ma. Nie poszło nam chyba najlepiej - nie chciał cały "wyjść". Później pojawił się pomysł, aby nas polizał. Koleżanka trochę się wahała, więc ja zgłosiłam się na ochotniczkę. Jednak żadnego lizania nie było, skoczyło się na wąchaniu. Chyba wtedy koleżanka zaproponowała, abym "pozwoliła na coś więcej" Miśkowi, albo chociaż tego spróbowała. Odpowiedziałam jej, że teraz to chyba jej kolej ? Trwało to dłuższą chwilę, robiła kilka podejść, aż w końcu się zdecydowała!!!!!!
Uklękła przy łóżku, zsunęła szorty, podciągnęła trochę bluzkę, oparła się łokciami o łóżko i zawołała psa. Chyba była w jego typie, bo zaczął okazywać większe zainteresowanie niż do tej pory. Zaczął ją wąchać, chyba nawet ją polizał, bo w pewnym momencie koleżanka wyraźnie drgnęła, a później wskoczył na nią przednimi łapami. W tym momencie muszę się do czegoś przyznać, nie wie o tym nawet moja koleżanka. Pies stanął o "krok" za daleko od niej i jej "nie sięgał", więc go trochę popchnęłam ?, aby się trochę do niej przysunął, i wiecie... dalej już jakoś samo poszło.
Nie będę wchodziła w szczegóły, ale po całej "akcji", która nie trwała długo (chociaż nasłuchałam się wielu głośnych wezwań Boga ?) i po przejściu "złączenia" trwającego, na szczęście, kilkanaście minut, wreszcie udało mi się zobaczyć jego sprzęt ? Powiem wprost - był ogromny. Nie wiem gdzie on to chowa, ani jak i gdzie koleżanka to zmieściła, ale to było co najmniej ze 20 cm zakończone zgrubieniem wielkości cytryny.
Na koniec było błyskawiczne sprzątanie, żeby wyrobić się przed powrotem jej rodziców i równie szybki powrót do domu ?